Co by było gdyby...?
Król i królowa bez królestwa - Renata Czarnecka(Awantura o królową Bonę tom 1)Dziękuję wydawnictwu Axis Mundi za możliwość przeczytania tej książki.To moje pierwsze spotkanie z piórem autorki.Byłam bardzo ciekawa jak zostanie przedstawiona ta historia.I powiem szczerze, że w bardzo dobry sposób przedstawiła historię Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i Królowej Bony.To jest mój ulubiony sposób zdobywania wiedzy, czyli poprzez dialogi. Tak jak w tej powieści.Duży procent osób, zapewne tak jak i ja, nie przepada za sztywnym schematem podręcznika rodem z lekcji historii. Dlatego uważam, że znajdą się chętni na tę pozycję. Trzeba tylko pamiętać, że to lektura, pół prawda, pół żartem. Realizm fikcyjny.Jak sami zobaczcie, te dwie postacie historyczne nie spotkały się w ramach czasowych. To tak dobre jest ze 200 lat różnicy między władcami.Autorka zachowała tamtejszy styl mowy w języku polskim.Lektura pełna emocji, przygód, oraz intryg.Czy uda się im uniknąć śmierci?Tego już dowiemy się w kontynuacji.Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu tej serii.Moja ocena 10/10Cytaty z książki:
"- Tak, tak - potaknęła. - Nawet to polubiłam. Wiesz, jak zimą tu nudno, a hrabia sprawia wrażenie poczciwca, jest bardzo grzeczny i nie narzuca się.
- Jak wszyscy, którzy służą carowej.
- Doprawdy, masz rację, gdyby nie służył Katarzynie, mogłabym uznać go za przyjaciela, uwierz mi, to dusza człowiek, jest łasy na dwie rzeczy, które powodują, że od razu mięknie.
- Niech zgadnę, czyż nie uwielbia wódki, jak każdy Rosjanin, niezależnie, czy jest hrabią, czy biednym kmieciem?
Izabela potaknęła, a wtedy król spytał:
- A drugie?
- Kobiety."
"Król spostrzegł, że siostra nagle zmarkotniała, więc rzekł:
- Co jest, Izabelo? Tak nagle posmutniałaś.
- Aneta daje mi tak wiele radości... - wyznała wzruszona. - Ale braku własnych dzieci mi nie zrekompensuje, ty przynajmniej masz gromadkę, niebawem doczekasz wnuków, one z kolei będą płodzić następne pokolenia, gdy nas dawno nie będzie na tym świecie.
- I może nie będzie nas już nigdzie, bo może nie ma tam drugiego świata, w który tak uparcie wierzymy... Jest tylko tu i teraz..."
"Życie jest zbyt nudne aby się z niego śmiać "
"Nacisnęła, rozległ się głuchy odgłos puszczającego zamka w pustym pistolecie, a potem z ulgą opuściła ramię.
- Widzisz? Sama się przekonałaś, że pistol nie jest dla kobiet - zauważył Poniatowski.
- Ach, w istocie! Używają go ci, których honor bardzo ucierpiał, zazdrośni kochankowie albo zdradzeni mężowie, zachichotała. - Ależ czemuż nam, kobietom, nie wolno mierzyć się w pojedynku o serce kawalera, który jest nam miły?
- Dobrze, że nie opuszcza cię humor - zauważył, odnajdując w niej tę, co zawsze, wesołą trzpiotkę, i zaraz stwierdził: - A pojedynkować się to bezsensowne.
- Dlaczegóż by to? Uważam to za ekscytujące. Niech dziadunio pomyśli! Widzi dziadek ten obraz? Białe pola nad rzecznym urwiskiem, śnieg sypie, tworzy gęstą zasłonę, dwóch dżentelmenów odmierza kroki po świeżym śniegu. Obaj piękni i młodzi. Raz, dwa, dziesięć, dwadzieścia, pięć - odwracają się i unoszą broń. Tymczasem kochanka jednego z nich, a żona drugiego zbudzona z głębokiego snu każe zaprzęgać sanie, ale zaspy uniemożliwiają przedarcie się przez pola, więc każe siodłać konia i pędzi na złamanie karku. Którego wybierze? Do którego z nich mocniej jej bije serce? Wszak obu kocha. I czyj trup skończy w wodach rzeki?
- Aneciu! - Król się roześmiał. - Chyba za dużo naczytałaś się romansów. Na szczęście to tylko wymysł pisarzy. Życie i miłość nie są tak romantyczne. [...]"
"Coś nie dawało mu spokoju, wreszcie skinął na krewniaczkę, a gdy się pochyliła powiedział do niej szeptem:
- Ona tu jest.
- Kto taki?
- Królowa.
- Bona? - Aneta zrobiła wielkie oczy.
Stanisław August potaknął.
- Ale przecież wasza królewska mość mówił, że to brednie, urojenia - przypomniała mu jego własne słowa.
- Tak mnie się zdawało - oświadczył. - Ale ostatniej nocy nakryłem ją.
- Na czym? - Panna zaintrygowana nadstawiła ucha.
- Na chrapaniu! - wystrzelił.
Hrabianka parsknęła śmiechem. Jednak Poniatowski nie podzielał jej rozbawienia, więc spoważniała, po czym spytała:
- Tutaj przyszła?
- Nie, dziecino. Była w pokoju obok - wyjaśnił i wzrok rzucił na gobelin. - Spójrz tam, za kobiercem są ukryte drzwi."
"- Jesteś podobna do niej - odgryzł się, wskazując na zwierzę, na którym przybył.
- Ja? Do tego mula? - spytała Maria.
- Do mulicy - sprostował i oświadczył: - Jest uparta i leniwa.
- Ja nie jestem leniwa - zaprotestowała. - Od świtu jestem na nogach."
"I skierowała uwagę w bok, a pochwyciwszy wzrok dworzanina królowej, zarumieniła się. Król zaraz zbliżył się do Bony i rzekł do niej cicho:
- Nie zdaje wam się, pani, że tych dwoje ma się ku sobie?
Królowa, rzuciwszy dyskretnie spojrzenie na młodych, odparła szorstko, jakby ta myśl zdała jej się niedorzeczna:
- Nie sądzę, hrabia jest tylko uprzejmy... Mam nadzieję, że wasza wnuczka jest tego świadoma.
- A jeśli się w nim zakochała? - spytał, oczekując odpowiedzi.
Przyparta do muru Sforzówna dała mu zdecydowaną ripostę.
- Tym gorzej! Będzie musiała wyleczyć się z tej miłości.
- Miłość jest najcięższą chorobą - westchnął niepocieszony.
- Niespełniona miłość - poprawiła go i nieoczekiwanie uśmiechnęła się."

Komentarze
Prześlij komentarz