Lekka groza


 Czarno to widzę. Opowiadania grozy - Paulina Artur Kuchta 


Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania tej książki.


Dostaliśmy 10 krótkich opowieści grozy. Wszystkie z dziedziny fantastyki. Każda zaczyna się w dość ciekawym stylu. Szkoda, że tak krótko obcuję się z daną historią. Zanim się wkręciłam, to już był koniec. Według mnie, to mały minus.


Zdecydowanie moimi ulubionymi opowieściami stały się: "Nocny Dwór", oraz "Lustro". Właśnie te najbardziej mnie zainteresowały. 

Ten pierwszy tytuł między innymi przypomina mi "Nawiedzony dwór" z Eddiem Marphy'im. Chyba w zeszłym roku czytałam też w tym klimacie inną książkę, ale niestety nie przypomnę sobie tytułu.


Historie poruszają takie tematy jak; obsesja, dziwaczność snów, śmierć, dominujący rodzic oraz wyobrażenie piekła.


Czy polecam?

Oczywiście, to idealna propozycja dla wszystkich czytelników, którzy lubią czytać historię z lekkim napięciem.


Moja ocena 9/10


Cytaty z książki:


"Nie ma w tym krzty godności. Śmierć i rigor mortis ją odbierają. Nienawidzę gnoja, chociaż wiem, że nie żyje. Patrzy wciąż na mnie, a w jego oczach zawarta jest groźba, zupełnie jakby chciał powiedzieć — nie ruszaj się, już po ciebie idę. Jestem pewny, że gdyby mógł mówić, to właśnie by powiedział."


" W biurze wydawcy Leszek nigdy nie czuł się komfortowo. Niczym uczeń na dywaniku u dyrektora. Tyle, że od dawna nie był uczniakiem i nic nie przeskrobał. Chociaż nie do końca."


" Aleks próbował ignorować to co działo się wokół niego, ale sytuacja nie wyglądała zbyt dobrze. Maszyna buntowała się i zmieniała poszczególne wyrazy, jego zdaniem na niekorzyść dla pisanej powieści. Przekonał się o tym dość boleśnie, gdy wystukała szybko komunikat: To co piszesz to tandeta, jesteś beznadziejny, odpuść sobie. To niemożliwe, przyszło mu na myśl, ale i tak poczuł się jakby dostał w twarz. Był zaskoczony, mimo to nie czuł przesadnego strachu. Bardziej urażoną dumę. Miała być współtwórcą, jego pomocą w drodze do sławy, a została złośliwym krytykiem."


" Szczury pożerały trupy, a trupy żywiły się szczurami. Dość osobliwy łańcuch pokarmowy. O czymś takim nie dowiecie się na lekcjach biologii. Po zapadnięciu zmroku dzieją się dziwne rzeczy, a świat często ulega przeinaczeniu. To, co w świetle dnia często uważane jest za zwyrodniałe i nieludzkie, staje się normą. Nikogo to nie dziwi, tak po prostu jest."


" Moment, w którym wychodzisz na dach… Kocham tę chwilę. Najlepiej stać na krawędzi, wsłuchiwać się w huczący wiatr. Twoje włosy wirują we wszystkie strony. I jest dobrze. Wreszcie na swoim miejscu, to było ci pisane.

Chwila trwa, niczym niezmącona. Czujesz się wolny, pogodzony z losem, nawet radosny. Zapiera ci dech z emocji, nabierasz łapczywie powietrza. Aż chce się żyć. Chociaż pragniesz śmierci. A może czegoś innego? Szukałeś jej od lat, a teraz nadeszła… Nie próbujesz się wyrwać. Jest w tym coś mistycznego."


"—Pamiętaj — zaczął. — Nawet jeśli wszystko się posypie, nasze uczucie przetrwa. Nie rozłączy nas nawet śmierć. Ja w to wierzę. Mam nadzieję, że ty też.

 Weronika milczała. O co chodzi temu facetowi? Kim on jest?

 —Przysięgnij — mówiąc to szarpnął ją mocniej za ramię.

 —Przysięgam — odparła i obudziła się.

 O śnie myślała cały ranek. Przez kolejne dwa dni szukała wyjaśnienia zagadki. Nic sensownego jednak nie przyszło Weronice do głowy."


"W życiu nie chodzi o to by się bawić. W życiu chodzi o to, by być szczęśliwym, gdy tylko inni się bawią"


"Po kolejnym telefonie, którego oczywiście nie odebrałem, postanowiłem zabawić się w tę chorą grę. Pokażę temu żartownisiowi, że też mam poczucie humoru. Pod numer należący kiedyś do przyjaciela wysłałem wiadomość tekstową. Jak Ci tam jest? —napisałem. Po chwili na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiła się odpowiedź. Kijowo — przeczytałem. Zamarłem i w tym momencie telefon się wyłączył. 

Chyba wysiadła bateria. Gdy włączyłem go znowu już nie było śladu po tym sms-ie.

 Nocne telefony skończyły się, a ja nie próbowałem już wysyłać wiadomości. 

Trzeba żyć dalej, zostawiając przeszłość za sobą. A umarłych wieczności…"


"Odcinała mi wszystkie palce, jeden po drugim. Śmiała się wtedy jak oszalała, powtarzając w kółko — one tego chcą. Muszę im dać taką małą ofiarę. Muszę sobie zasłużyć na ich przychylność. Inaczej nic nie napiszę, powiedziały mi to. Powiedziały mi — Daj nam to, co kochasz. A ja — kocham cię — wiesz przecież, że zawsze szczerze to mówiłam. Gdy odpiłowywała mi kolejny palec, pytała, czy ją kocham. Błagałem ją, by mi tego nie robiła, ale nie słuchała. Przywiązany do łóżka, mogłem tylko prosić, by nie zadawała mi bólu. Zdawała się nie słyszeć. Mój Boże, to nie była Jess! Oczy jej błyszczały. Zupełnie jakby była zahipnotyzowana, albo w transie. Patrzyłem w jej twarz, a miałem wrażenie, jakbym nigdy jej nie znał."


" Teraz, gdy nie było konkurencji, całkiem realne stało się zrealizowania mojej dziennikarskiej pasji. W świecie sprzed katastrofy nie miał bym szans w wyścigu szczurów. Ale teraz, gdy nikt nie stał na drodze, byłem bezkonkurencyjny.

Zabawne, że plany się spełniają, choć cały świat, jaki znałem, legł w gruzach. Słuchaczy nie miałem wielu, ale nadawałem dla tej garstki, która, jak mi się wydawało, ocalała. Niestety, wybuch wojny atomowej i radioaktywny pył nie ostudziły zapału do dalszej walki. Może chwilowo. Potem zaczęły się sojusze, ataki na wroga, czyli coś, co pamiętamy sprzed tej katastrofy."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Technologia, czy wolność?

Jak cienka jest granica między snem, a jawą?

[Reklama] Wrona z Madenfal